niedziela, 3 czerwca 2012

„DON”

Zdecydowałem się napisać ten krótki tekst z troską o ludzi, którzy mają otwarte serca i są otwarci na siebie.

Przyjechałem do Polski ponad 30 lat temu. Nawet już jestem Polakiem. Obserwuję neutralnie ludzi, sposób ich zachowania i ich mentalność. Już kiedyś wspomniałem, że Tych Polaków, których poznałem na początku mojego pobytu w Polsce, teraz już nie ma. Wszystko się zmieniło i to dobrze, ale kierunek w którym to się zmieniło i w którym podąża nie jest tym właściwym, takie jest moje zdanie.

W tamtych czasach, ten „spryt”, „kombinatorstwo”, „cwaniactwo”, (które charakteryzuje oczywiście nie wszystkich polaków) a z czego są dumni, był „kierowany” na zdobywanie „dolarów”, handlowanie „przemycanych” towarów z prawie całej Europy Zachodniej i Wschodniej. Wszystko by napompować swoje EGO, wykazać się przed sąsiadami, że "się ma”.

To nie było, aż tak groźnie, bo ci ludzie przynajmniej mieli troszkę szacunku dla innych, pomimo „oszustwa” i”zakłamania” , które są cechami „dobrego handlu”.

Później nastały czasy zmian i przybył tak zwany „kapitalizm” a razem z nim PIENIĄDZE i oczywiście banki. Tak pomału, te instytucje zaczęły, pranie mózgu, by tak zmienić ten „spryt”, kombinatorstwo”, cwaniarstwo” aby stało się potężną „bronią" do zarabiania pieniędzy. Zarabiać nie patrząc na nikogo i za wszelką cenę, by wspinać się ale tylko „materialnie”, niby to dobrze, ale tą "broń" używają przeciwko własnym rodakom, swoich bliskich, raniąc i krzywdząc ich. To powoduje izolowanie się a ich EGO rośnie tak, że myślą, że są „wszechpotężni”, wszechmocni” i że za PIENIĄDZE kupią wszystko. Iluzja tzw. „american dream”, „człowiek sukcesu” , itd.

Dlaczego o tym wszystkim piszę, no właśnie, bo to przerzuciło się na to, co nazywają tu „DUCHOWOŚĆ”, zaczęło się od sprowadzania ziół z Peru, każdy zaczynał to sprzedawać, nie ważne czy one pochodziły z plantacji naturalnych czy z plantacji osadników, pełne chemii i pestycydów, ważne było żeby zarobić. To był jeden z powodów przez który zacząłem zajmować się ziołolecznictwem, bo to jest wiedza, którą ma każdy mieszkaniec małych wiosek lub „prowincji” tam skąd pochodzę. To było mniej więcej 25 lat temu.

Później, kiedy mocno byłem usadowiony na własnej ścieżce duchowej, chciałem dzielić się, z moimi „rodakami” Polakami, wiedzą i doświadczeniem ludów inkaskich i ludów z puszczy Amazońskiej Peru. Pierwszy w Polsce prowadziłem Rytuał Ayahuasca, około 6 - 7 lat temu. Pierwszy zaprosiłem „Curanderos" z Pucallpa, aby ludzie poznali stronę tradycyjną i duchową Świętej rośliny Ayahuaski. Przybyli Don Raul i Don Carlos.

Od tego czasu zaczęło się to co w innych dziedzinach, „sprytu”, „kombinatorstwo”, „cwaniarstwo” i to zapanowało u niektórych polaków i wystarczyło, że wyjechali gdzieś w świat i brali udział w jakiejś ceremonii, lub w Polsce brali udział w jakimś warsztacie lub rytuale by już stać się „szamanem”, „curandero”, „guru”, itd. To wszystko, by zarobić PIENIĄDZE. Zaczęli kontaktować się z ludźmi m.in. z kontynentu amerykańskiego aby sprowadzić ich do Polski by na tym zarabiać. To dobrze, ale nie można w taki sposób, krzywdząc ludzi, oszukując ich a czasami doprowadzając do ciężkiej choroby, tak nie można, bo w ten sposób pomagamy systemowi, by wprowadzili zakazy używania świętych roślin i w taki sposób ośmieszyć, zbagatelizować i zniszczyć wiedzę naszych przodków.

No i każdy co przyjeżdża jest „DON” , „Don Pedro”, „Don Luis”, „Don Jorge”,itd. przyimka tego nie można kupić, nie dostanie się go biorąc udział w jednym, dwóch czy 100 rytuałach. Ten przyimek dostaje się za zasługi, za pomaganie ludziom z własnej wioski, leczenie lub czyny, które ludzie i ludność doceniają i z wielkiego szacunku zaczynają nazywać cię per „DON”. Bo „DON” używano za czasów panowania konkwistadorów,by określić przynależność do szlachty i dla określenia „wyższości” białego człowieka nad Indianami.

I czy chcą, czy nie, jestem jak tarcza dla tych wszystkich co sprowadzają te osoby do Polski. Ale jak stanie się krzywda to ludzie piszą lub dzwonią do mnie, dlaczego to czy tamto, z pretensjami, czy żalami, jakbym ja ich zaprosił. Czuję się jak za czasów studenckich, kiedy założyliśmy grupę muzyczną „KURAKAS” (pierwsza grupa grająca folklor z Andów w Polsce) i kiedy upadł mur Berliński, grupy grający na „zachodzie” przyjeżdżali do Polski i każdy mówił , że to grupa „KURAKAS” , by sprzedawać więcej kaset i płyt.

Ludzie niechcący informują mnie o tym wszystkim i do tej pory milczałem, ale tak dalej być nie może. Niech każdy będzie odpowiedzialny za siebie, dość mam już usprawiedliwienia i chronienia innych.

Jeśli prowadzę Rytuały, ceremonie czy warsztat, informowane są tylko osoby zaufane i bliskie. „NIE WSPÓŁPRACUJĘ Z ŻADNYM ‘DONEM”, co przyjeżdża do Polski, a jeśli tak, to informuję o tym jasno i klarownie.

Pisząc o tym, nie chcę powiedzieć, ani być źle zrozumiany, nie wszyscy przyjeżdżający do Polski są niedobrzy lub źli, nie. Nie chcę też obrazić tych, którzy wykonują swoją pracę rzetelnie, neutralnie i bezwarunkowo. Przepraszam, za te moje żale, ale jestem tylko człowiekiem, a ostatnio dostaję z każdej strony i myślę że niesłusznie.

Mam apel do wszystkich, którzy poczuli chęć zapoznania i odnalezienia SIEBIE i w jakiś sposób chcą korzystać z wiedzy ludów natury, proszę kierujcie się głosem SERCA a nie UMYSŁU ani INTELEKTU, tym bardziej opisami jakie Ci przedstawiają "DONE" i jakie mają "wielkie" możliwości i "wiedzę" a nie będziecie żałować i wyjdzie Wam to na dobre.

1 Orzeł Mirko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz