piątek, 30 marca 2012

LEGENDA O AYAHUASCA

Pod wpływem wielu komentarzy i pytań od przyjaciół, związanych z Ayahuasca, którzy przeczytali, na blogu post o : PODRÓŻY DO SIEBIE, postanowiłem opublikować jedno z tłumaczeń: Legendę ludów zamieszkujących puszczę amazońską Peru. Muszę też podkreślić, że są to słowa piosenki : WAKANTANKA, którą wykonaliśmy z zespołem „PURGA”, który już nie występuje i szkoda.
Oto legenda :
„Wewnątrz najgłębszego snu Wielki Duch stworzył wszechogarniającą mgłę, przepełnioną pulsowaniem twórczych energii.Mgła rozbrzmiewała cudowną muzyką.Wielki Duch widział, że to jest dobre i mieszając mgłę z planetą Ziemią, tchnął w nią moc istnienia.Wtedy powstała Selva(tak nazywają puszcza Amazońska Peruwiańczycy). Ziemia dała życie wszelkiemu stworzeniu, a Niebo zrodziło ptaki. Zwierzęta nauczyły się myśleć i porozumiewać, zatapiając swoją mowę w pieśni deszczowego lasu. Również cisza zagrała w nim melodię z kroków roślin, zwierząt, śpiewu ptaków, ryb i owadów, a nawet z oddechu kamieni, którymi byli niegdyś ludzie.Można w niej było usłyszeć balladę o ludzkich wspomnieniach począwszy od lamentu wojny po uniesienia największej miłości.Każdy, kto umie słuchać, usłyszy w Selvie lęki, wyznania, kłamstwa, szepty i krzyki, zawiedzione nadzieje i tęsknoty, a także spełnienie i radość, przenikającą duszę do głębi. Selva zna wszystkie dźwięki.
Ludzie stworzeni przez Pierwszego Ojca żyli początkowo w wielkiej harmonii. Idąc na polowanie prosili Ducha Puszczy, by pozwolił im wziąć, co potrzebują, a potem otrzymywali dokładnie to, o co prosili.Kobiety żyły w zgodzie z matką Ziemią, która obficie karmiła całe ich rodziny.Dzieci oddawały się wiecznej zabawie, ciesząc się swoją wolnością i otaczającym ich dobrobytem.Słońce pozwalało dojrzewać wszystkiemu, co rosło, a deszcz padał tylko wtedy, gdy podlewał pola, napełniał jeziora i rzeki...Wieczorami ludzie gromadzili się przy ogniu, by wspólnie śpiewać, rozmawiać i opowiadać stare historie.Żyli, jak ich przodkowie, ufając słońcu, księżycowi, gwiazdom i Matce Ziemi.
Nikt nie przeczuł, nikt nie umiał nawet sobie wyobrazić, że na drugim brzegu morza ludy wciąż śniły, wymyślając broń do wygrywania wojen i ogromne okręty do podboju nowych lądów.Wtedy to z wysokich gór przyleciał ogromny Biały Ptak i powiedział:
"Ból, śmierć i zapomnienie przybędą, ale wy przeżyjecie.Jeśli przyjmiecie Ayahuascę, nigdy nie zapomnicie, kim byliście ani kim jesteście. Ayahuasca to drzwi do innych światów, które pozwolą przejść mroczne głębiny nocy."
Światło Ayahuasca oświetla ziemię dotąd nam nieznaną. Gdy w potrzebie i z wielkim szacunkiem zawołasz Ayahuasca, otrzymasz pomoc.Jeśli dusza jest chora, Ayahuasca odetnie od niej ciało, zapobiegnie zarażeniu i pokaże źródło zła. Powie, jakimi zaklęciami je przepędzić.A gdy chore jest ciało, niczym kamienne ostrze oddzieli od niego duszę, by ta nie zgniła. Wskaże duchowe korzenie, które utrzymują duszę w materialnym ciele. Korzenie te są dalekie aż do chwili, gdy serce człowieka ożyje i przepełni go ogrom miłości. Ayahuasca zadba i o to. Wskaże talenty, moce, zaklęcia, korzenie i soki korzenne, skorupy tego i owego, przeróżne liście i nasiona, różnorakie rodzaje deszczy i różnorodne kamienie.I wie Ayahuasca, jak je wszystkie użyć, co ugotować, co zmiażdżyć i pociąć; jak spożywać...
I przekazuje tę wiedzę człowiekowi, jeśli uzna, że jest tego wart. Ayahuasca nigdy nie błądzi. Przekazuje to, co zasługujemy wiedzieć, gdy umiejętnie ją wzywamy. Dzięki niej wszystko, co wydaje się niemożliwe, staje się łatwe”.

II FFK 2010_Dzień Drugi_natura i potencjał człowieka from FestiwalFilmówKontrowersyjnych on Vimeo.


1 ORZEŁ MIRKO

środa, 28 marca 2012

PODRÓŻ DO SIEBIE.


Niedawno wróciłem z podróży do puszczy Amazońskiej, to była najbardziej interesująca i najgłębsza podróż, którą odbyłem do tej ziemi. Tej ziemi, która patrzyła na moje narodziny. Ta podróż w pewnym sensie, zamknęła cykl mojego pobytu w tej części naszej Matce Ziemi.

Podczas pobytu w środku lasu, wśród żywych roślin, zwierzęta, powietrze szeptające ci do uszu, gorąca rzeczka (98◦ C) oddychająca w kamiennym korycie kiedy łączy się z nią zimna woda spływająca z gór. Moje ciało odżyło, wzmocniło się i zaczęło odbierać intensywniej sygnały natury.

Szczytem tych przeżyć było gdy w nocy wchodziliśmy do ceremonii Ayahuasca, jak wiecie wchodziłem do tego rytuału kilkadziesiąt razy, prowadziłem też wiele razy, ale tej nocy po raz pierwszy otworzyły się drzwi do Wszechświata (możecie uważać że zwariowałem, nie obchodzi mnie to). Podczas rytuału byłem wszędzie i nigdzie, we wszystkich biorących udział w rytuale (ludzie z całego świata) byliśmy jednością, nawet osoby bliskie oddalone kilka tysięcy kilometrów odczuwały tą jedność. Byliśmy jednością z roślinami, które obdarowały nas wiedzą i zdrowiem, z mocami natury, które opiekowały się nami i kierowały nas, z istotami czy bytami opiekuńczymi, z Matką Ziemią, Święty Ogień, Święta Woda i Powietrze, które było naszym oddechem, ale i też był nami.

Nigdy wcześniej nie poczułem się tak i dziękuję tym wszystkim, którzy popierali i zmusili mnie do wyjazdu : DZIĘKUJĘ!!!. Też dziękuję każdej istocie, która towarzyszyła mi podczas tej podróży. Jestem ogromnie wdzięczny za te dary, które dostałem i czuje ogromny szacunek do Wszystkiego i do Wszystkich. Chcę z całego serca, aby każdy z Was poczuł to, przynajmniej raz w życiu, co to jest Natura, poczuć Ją w ciele, we krwi i w głębi duszy. Nie z opowiadań lub z opisanych historyjek czy opowiadań. Aby to zrealizować powstał projekt, dla którego mamy kawałek puszczy Amazońskiej, który dostaliśmy od Rządu Peru. O tym projekcie, może opowiem przy innej okazji.

To wszystko uwrażliwiło moje spostrzeżenia na świat, ludzi, roślin, wody, itd., dlatego było szokiem powrót do miasta i do cywilizacji. Do hałasów, spalin od samochodów, telefonów, reklam, itd. Ciężko było, ale jeszcze ciężej było, kiedy wróciłem do Polski, kraj w którym osiedliłem się gdzie przyjmowano mnie z otwartymi ramionami i sercem. Trzeba podkreślić, że kiedy przyjechałem do Polski, była to inna Polska niż jest teraz, mogę powiedzieć, że jestem świadkiem jak w ciągu kilkadziesiąt lat, system dokonał prania mózgu tego narodu.

Od kiedy wróciłem z ostatniej podroży, bardziej wyraźnie słyszę codziennie, że: ten kraj jest chory , chora jest władza państwowa, chore jest prawo, chora jest służba zdrowia, chory jest internet, chora jest pogoda, wszystko jest chore!!! A do tego wysoki wskaźnik depresji, powszechna tendencja do narzekania, silne poczucie krzywdy, wysoki poziom nieufności społecznej, przekonanie, że ludzie są źli i że świat jest urządzony niesprawiedliwie, przesunięcie ku negatywności i duży strach przed zmianami, pytam się : Czy to jest zdrowe?

Najbardziej wyraźnie obserwuje się na ulicach smutek i złość. Ale ten smutek to nie jest ten, który niczego się nie domaga, to jest smutek, który karmi się smutkiem innych, bo im więcej smutku , tym lepiej. A złość, to nie taka, która skłania do szybkiej zmiany stanu rzeczy, nie, to złość na innych, na tych, którym dobrze i którym lepiej, a w konsekwencji na tych, którzy potrafią się cieszyć. To złość, która nie może znieść, że ludzie zaznają przyjemności i się cieszą. Widać wszędzie ten smutek i tą złość, a jeśli ktoś życzliwy uśmiecha się do innych, traktuje się go jako podejrzaną osobą. A jeśli ktoś mówi osobie nieznanej „dzień dobry”, wzbudza takie zdumienie, jakie ja wzbudzam kiedy pojawię się w jakiejś małej wiosce w Polsce. Najgorsze w tym jest to, że kiedy człowiek chce temu przeciwstawiać się, traktuje się go jako dziwaka albo wariata. Więc lepiej, dla świętego spokoju, też obnosić się ze swoim smutkiem, i swoją złością. Wtedy można stać się częścią człowieczej tutejszej odmiany rodziny. W tej „nowej” Polsce łatwo jest dorobić się opinii wariata, bo wystarczy się cieszyć, dawać wyraz swojej sympatii do ludzi, śmiać się.

Zastanawiam się , co się stało z tymi polakami których spotkałem kiedy pierwszy raz tutaj przyjechałem, którzy nie mieli materialnego bogactwa, ale mieli wielkie serce, braterstwo, jedność.

To wszystko wyraźniej się czuję i łatwo się zobaczy, kiedy wraca się z dłuższej podróży.

Myślę, że lekarstwem na to wszystko jest nie bać się zmian, nie bać się radości, nie bać się szczęścia, nie bać się miłości, to nie są złe rzeczy, wręcz przeciwnie to jest lekarstwo na to wszystko co się dzieje, które przywróci nam jedność, a najważniejsze człowieczeństwo.

1 Orzeł Mirko